WYWIAD Z PANIĄ PROFESOR KATARZYNĄ BIELIŃSKĄ
M.D: Czy mogę zadać Pani kilka pytań dotyczących projektu "BID-as"?
K.B: Tak, oczywiście. Z chęcią na nie odpowiem.
M.D: Czy realizację programu pt. "Znam to, co bliskie i dalekie" można zaliczyć do wielkiego sukcesu szkoły?
K.B: Z całą pewnością tak, ponieważ pozwala naszym uczniom rozwijać się, poszerzać horyzonty myślowe. Szkoła, w ten sposób może się promować, pokazywać na zewnątrz. Na pewno jest sukcesem, bo skoro na ok. 1700 szkół, które taki projekt zgłosiło, zostało wybranych tylko 120, to niewątpliwie jest to jakieś osiągnięcie, a czy jest ono wielkie - to czas pokaże i wy sami ocenicie.
M.D: To świetnie, a zarazem gratuluję pomysłu i pracy włożonej w ten projekt. A jak układała się Pani współpraca z Panem Profesorem Szymkuciem?
K.B: Nie ukrywam, że wybór mojej osoby do realizacji tego przedsięwzięcia był swoistym wyróżnieniem, ale też dużym zobowiązaniem. W związku z tym, że nie jest to pierwszy projekt, który wspólnie opracowujemy, wiem, że zawsze mogę liczyć na wsparcie, pomocną poradę i dyscyplinującą obecność Pana Szymkucia. Pomimo, że Pan Wicedyrektor dysponuje wieloletnim doświadczeniem (które bardzo cenię i szanuję) pozwolił mi na całkowitą swobodę przy stwarzaniu koncepcji całego projektu.
M.D: Hmm... Efekty są widoczne... A ile czasu zajęło Państwu opracowanie programu projektu?
K.B: Myślę, że to nie trwało dłużej niż 2 tygodnie, chociaż pierwotnie koncepcja była zupełnie inna. Pierwszy pomysł na projekt znacznie różnił się od tego, który jest w chwili obecnej. Chociaż był on już w połowie napisany, stwierdziliśmy, że tamta koncepcja jest trochę niespójna. Chodziło o to, żeby w ramach tego projektu utworzyć w szkole Izbę Patrona, jednak związane z tym zadania rozmijały się nieco z ideą programu „Równać szanse”.
M.D: A co, w tym muzeum znajdowałoby się?
K.B: To wszystko, co się z Klukiem kojarzy oraz różnego typu uczniowskie prace, które promowałyby w pewien sposób tę postać.
M.D: Przyznam, że ten realizowany projekt jest ciekawszy. A czy praca była męcząca?
K.B: Tak, momentami, ponieważ wymagało to dosyć dużej dyscypliny myślowej i wpisania swoich pomysłów w tak zwaną ramę logiczną oraz dostosowania się do kryteriów wyznaczonych przez autorów programu „Równać szanse”.
M.D: Na szczęście, jak teraz wiadomo projekt został pozytywnie rozpatrzony i praca włożona w koncepcję projektu została nagrodzona możliwością realizowania programu pt."Znam to, co bliskie i dalekie". A czy udział w tworzeniu projektu pt. "Znam to, co bliskie i dalekie" był dla Pani w pewnym stopniu wyzwaniem?
K.B: Wyzwanie to na pewno. Była to również okazja do sprawdzenia swoich umiejętności i możliwości.
M.D: To chyba była udana próba sprawdzenia się. Czy miała Pani obawy przed podjęciem pisania programu projektu?
K.B: Dużo więcej mam obaw przed jego zrealizowaniem, ponieważ na tym etapie wstępnym to było takie wymyślanie na kartce papieru, a wiadomo, że papier przyjmie wszystko... Natomiast teraz trzeba się zmagać z rzeczywistością i nieprzewidywalnym obrotem wielu spraw.
M.D: Hmm, to rzeczywiście prawda... A jak ocenia pani pracę swojej grupy, czyli humanistycznej?
K.B: Jestem zadowolona z tych osób, które się tam znalazły. Przyznam, że nie spodziewałam się, że niektórzy z Was mają rzeczywiście zainteresowania humanistyczne oraz potrzebę pisania, tworzenia, uczestniczenia w kulturze. Jako zdecydowaną liderkę widzę osobę, która z niezrozumiałych dla mnie względów chce pozostać anonimowa (śmiech), więc uszanuję jej zdanie, ale podziwiam jej zaangażowanie i kreatywność. Mile zaskoczona jestem również postawą Kuby Szeszko z klasy III TE, który przy okazji tego projektu ujawnił zdolności artystyczne i literackie. Już niebawem ukaże się jego pierwszy tekst, w którym rywalizuje o względy współczesnego czytelnika z samym W. S. Reymontem.
M.D: Myślę, że nie będzie Pani miała z nami większych problemów. A czy zadowolona jest Pani z pracy wszystkich grup?
K.B: Jak na razie wszystkie grupy wywiązują się ze swoich zadań. Zgodnie z moimi oczekiwaniami zostały wykonane harmonogramy działań. Z tego co obserwuję, opiekunowie dbają o to, by zaplanowane w obrębie poszczególnych zespołów zadania były wykonywane. Do tej pory nie spotkałam się z żadną odmową ze strony uczestników projektu. Mam nadzieję, że uczniowie są zadowoleni z przebiegu prac i nadal będą w nich tak chętnie uczestniczyć, jak do tej pory.
M.D: Postaramy się spełnić Pani oczekiwania. A czy młodzież jest chętna do poświęcania swojego wolnego czasu, aby móc pracować nad realizacją programu "BID-as"?
K.B: Nie było okazji jeszcze, żeby tak naprawdę się o tym przekonać, ale sądząc na podstawie złożonych przez uczniów deklaracji myślę, że gotowi są zostawać po zajęciach, np. moja grupa humanistyczna nie zgłosiła żadnego sprzeciwu przeciwko pomysłowi dodatkowego spotkania się po lekcjach i oglądania ciekawych propozycji filmowych. Wiem też, że grupa artystyczna często spotyka się po lekcjach. Wiem również, że w grupie przyrodniczej planowana jest dodatkowa wycieczka związana z indywidualnymi kosztami i dodatkowym nakładem czasu. Bardzo mnie to cieszy i jest dowodem na to, że ten projekt spełnia swoje zadanie: angażuje i motywuje młodych ludzi.
M.D: A kiedy będzie pierwsze spotkanie grupy humanistycznej po lekcjach?
K.B: Tak jak się umówiliśmy, wtedy gdy stworzymy ranking wartościowych filmów, zdecydujemy się na jeden, na który warto by poświęcić czas. Przecież wszyscy wiemy, że trudnością tutaj w Wojewodzinie jest dodatkowy dojazd popołudniowy. Musimy najpierw być przekonani, że to nie będzie czas stracony.
M.D: Już nie możemy się doczekać... Chciałaby Pani może w kilku słowach przekazać coś swojej grupie lub wszystkim zespołom odnośnie tego projektu?
K.B: Mam nadzieję, że ten projekt będzie dla uczestników życiową przygodą, że zapamiętają go na całe życie, a póki co namawiam do tego, by wykorzystać tę szansę i zrobić coś wartościowego dla siebie, dla własnego rozwoju, po to, by w czerwcu móc powiedzieć: „zauważyłam/łem w sobie zmiany na lepsze”.
M.D: Hmm... Myślę, że tak będzie. Dlaczego zrezygnowaliśmy ze współpracy ze szkołą w Wilnie?
K.B: Po pierwsze, taka współpraca nie była nawiązana. Jedynie próbowaliśmy zdobyć kontakt, ale są pewne wymogi formalne związane z projektem i zasugerowałam się opinią tych nauczycieli, którzy już mieli do czynienia z realizacją unijnych projektów. Powiedziano mi, że kwestie raz już zadeklarowane nie podlegają zmianie i gdybyśmy zamienili Warszawę na Wilno moglibyśmy mieć problemy z rozliczeniem budżetu. Więc chcąc uniknąć dodatkowych utrudnień i kłopotów powróciliśmy do pierwszego pomysłu współpracy z Warszawą.
M.D: Czy jest to dla nas strata? Jaka?
K.B: Trudno powiedzieć czy to jest strata. Na pewno Wilno byłoby czymś zupełnie innym. Pewnie rozszerzyłoby to jeszcze dodatkowo nasze horyzonty światopoglądowe i byśmy poznali kulturę innego kraju, ale myślę, że Warszawa też jest atrakcyjną propozycją, bo poznajemy rówieśników, którzy są w tej samej rzeczywistości, a jednak żyją inaczej.
M.D: Tak, Warszawa jest naprawdę bardzo ciekawa. Jak podoba się Pani nasza strona internetowa?
K.B: Stroną internetową jestem zachwycona od samego początku. Rzeczywiście jest ona przygotowana bardzo solidnie. Jest taką wizytówką naszego projektu. Gratuluję jej autorom.
M.D: Dziękuję bardzo. A czy Pani jest zadowolona z bloga prowadzonego w ramach projektu "BID-as"?
K.B: (Długa chwila zawahania i ciszy) Blog jest ciekawy, należałoby go jednak wzbogacić o dodatkowe newsy i tutaj liczę na współpracę wszystkich grup. Jest to „pole” do wykazania się i zamieszczania informacji na temat działań podejmowanych w zespołach.
M.D: Myślę, że blog jest równie atrakcyjny, jak strona, ale rzeczywiście dodatkowe informacje przydałyby się. Co może nam Pani powiedzieć o promowaniu naszego projektu przez Dyrektora?
K.B: Idea projektu została przez Pana Dyrektora przybliżona rodzicom na zebraniu ogólnoszkolnym. Dyrektor poinformował również młodzież podczas jednego z apeli, zamieścił informację na stronie internetowej szkoły.
M.D: Tylko? Czy nie uważa Pani, że to troszkę za małe nagłośnienie?
K.B: To już ty powiedziałaś (śmiech), nie ja.
M.D: Czy może nam Pani krótko przedstawić warszawską szkołę, do której wysłaliśmy zaproszenie?
K.B: Z tego co wiem, jest to jedna z lepszych szkół średnich w Warszawie. Zainteresowało mnie to, że jest tam klasa kulturowa, a więc taka, która wydawałoby się , że zechce współpracować z placówką zupełnie odmienną od swojej. Taka właśnie autentyczna chęć poznawania kultury wiejskiej wśród miejskich rówieśników byłaby korzystna dla obu stron.
M.D: Myślę, że nikt nie oprze się pokusie poznania nowych ludzi, a przede wszystkim poznania naszej kultury! Dziękuję za wywiad.
K.B: Mnie również miło było z Tobą rozmawiać.
Magda Dawidowska kl. I TRA
(grupa humanistyczna)